WILU - FOTO
  Foto - i relacje
 

Foto i relacje



Golcowa, 2021 r.

W korzeniowym wąwozie Fot. Wilu


Mój zwierzyniec, styczeń, 2021 r.





Z Nowym Rokiem
2021

Pożegnaliśmy Stary Rok. 

Ostatnie 12 miesięcy

To był istny szok! ?

Kalendarz  ? spalę bez żalu.

Dojdę do siebie pomału ?

Pandemia w końcu odejdzie

I znów dobrze nam będzie ?.

Pójdziemy na koncert ?, do kina ?.

Spotka się cała rodzina ????

Przyjaciel ?odwiedzi Cię w domu ?

Legalnie, nie pokryjomu ?

I praca ? będzie znów cieszyć,

Ze sklepu ?nie będziesz się spieszyć.

Zaczną się wspólne wycieczki ?,

Zapomnisz co to maseczki ?

I żeby właśnie tak było! ?

I oby to się spełniło! ?

Wypijmy za to szampana! ?

I bawmy się super do rana ?.

Niech nikt się więcej nie smuci.

Normalność niech wreszcie wróci ❤??

Oczekując w nadzii na lepsze czasy

Dla Przyjaciół



Na nartach w Austrii i Szwajcarii. Luty 2016 r.





 

Jezioro Rożnowskie 5-7.09.2014




Elektrownia atomowa w Czernobylu i umarłe miasto Prypeć

Relacja z miejsca katastrofy atomowej na Ukrainie - na terenie byłego ZSRR

 

 

Tekst i fot. Witek Wilk

11.11.2011 wybrałem się na wycieczkę do EA w Czernobylu i miałem szansę zobaczyć po raz pierwszy w życiu jak w ogóle wygląda EA, jak też jakie skutki spowodowała w kwietniu 1986 r. katastrofa tejże elektrowni. Wszystko to można przeczytać w Wilkipedii.

 

       Niemniej wrażenia z bardzo krótkiego pobytu w tym miejscu pozostają w pamięci. Jadąc busem przez strefę ochronną wokół EA w Czernobylu ma się uczucie przebywania w jakimś odseparowanym środowisku, przypominającym emocje podczas nurkowania i przyglądania się światu podwodnemu. Po 25 latach od katastrofy całe wioski systematycznie są wchłaniane przez otaczające drzewa i krzewy, co może przypominać iż przyroda odbiera te tereny, które były jej wydarte przez cywilizację. Patrząc na domy wśród tych gęstwin myśli się, że jeszcze parę lat przejdzie a zostaną one zgniecione w uściskach drzew niczym orzechy miażdżone w stalowych kleszczach. Ponura i szara wizja ale wielce prawdopodobna. 



        Przejeżdżając przez teren elektrowni atomowej w Czarnobylu widać olbrzymie bloki energetyczne, które już nie pracują a jeden, ten pechowy czwarty, zakryty jest sarkofagiem. Nigdy wcześniej na własne oczy i z tak bliska takich 
budów nie widziałem, ale teraz mam względne wyobrażenie jak podobne elektrownie wyglądają. W trakcie zwiedzania prezentowane są makiety, jedna całej EA i druga przedstawiająca sytuację w bloku czwartym. Byli specjaliści z dziedzin fizyki i energetyki atomowej pracują już niejako w branży turystycznej, przybliżając zwiedzającym w ogólnych zarysach jak funkcjonuje EA i jak doszło do katastrofy.



Jest krótki czas na zrobienie fotek, a potem wyjazd do oddalonego o niespełna 4 km 
opustoszałego miasta Prypeć.
    Miasto przed katastrofą liczyło blisko 50 tyś. mieszkańców. Po awarii reaktora atomowego w czwartym bloku w dniu 25 kwietnia 1986 r. zarządzono ewakuację wszystkich mieszkańców. Powiedziano im, że opuszczą swoje mieszkania na trzy dni, po czym dano im parę godzin na zabranie jedynie niezbędnych rzeczy i pieniędzy. Władze ówczesne i służby ratownicze przygotowały około tysiąc autokarów, którymi wywieziono ewakuowanych poza teren skażenia. 
Do mieszkań i domów większość już nigdy nie powróciła. Ich dobytek został rozgrabiony przez szabrowników i części z tych, którzy zajmowali się ochroną strefy wokół EA w Czarnobylu.

     Centralne władze b. ZSRR zapewniły później wszystkim ewakuowanym osobom niezbędną pomoc finansową oraz możliwość wybrania mieszkania w dowolnym miejscu kraju, gdzie też podejmowali dalszą pracę. Ponadto "czarnobylców" objęto ustawowo i programowo specjalną ochroną zdrowotną.

 

        Dzisiaj te "przywileje", np. w Ukrainie są im zabierane. Wyludnione miasto Prypeć stanowi dzisiaj atrakcję dla turystów, czego i ja doświadczyłem. Oczywiście człowieka ogarnia żal i jest mu przykro, że to miasto nie tak dawno tętniące życiem i ludzie byli w miarę szczęśliwi, zwłaszcza ci najmłodsi. Jak się ma przed oczami w Prypeci widok wesołego miasteczka z pustymi karuzelami, diabelskim kołem, huśtawkami, ławkami, a także puste osiedla, bloki, restauracje, hotele, itp. to człowiek dopiero pojmuje, co uczynił jeden błąd człowieka w  obsłudze niebezpiecznych urządzeń elektrowni atomowej, a co może zrobić prawdziwa broń atomowa, wodorowa czy inna tego typu. Lepiej o tym nie myśleć. 

 

     Po katastrofie dla personelu zatrudnionego w EA Czarnobyl zbudowano nowe miasto Sławutycz, oddalone ok. 70 km od elektrowni. Wszystkie republiki b. ZSRR zbudowały z własnych budżetów całe kwartały tego miasta odciskając w nich swoją architekturę. Obecnie zatrudnionym w EA w Czarnobylu czas dojazdu do miejsca pracy i z powrotem wlicza się do dniówki.


Do kosztów wycieczki wlicza się obiad w zakładowej stołówce, ale żeby dotrzeć na miejsce posiłku trzeba przejść przez bramki kontrolujące poziom napromieniowania. Wszystkim wycieczkowiczom się udało przejść to ucho igielne. Obiadek był obfity i smaczny. W drodze powrotnej, na 30 km odcinku do granic strefy ochronnej, były dwa punkty kontroli radioaktywności. Na pierwszym odpowiednią aparaturą badają napromieniowanie powłok zewnętrznych pojazdu, głównie podwozia, a na drugim ponownie to samo i dodatkowo wszyscy turyści wychodzą z samochodu i muszą przejść przez pomieszczenie z bramkami sprawdzającymi poziom napromieniowania. Miałem pecha bowiem trafiła mi się jakaś "brudna" bramka, która dwukrotnie odmówiła mi możliwości wydostania się na wolność. Bez paniki, ale z pewną emocją zmieniłem bramkę na bardziej uprzejmą i dającej, i to bez łapówki, zielone światło

 

 

               Analizując tą moją przygodę doszedłem do wniosku, że to z pewnością był zabieg socjotechniczny dla uatrakcyjnienia pobytu w I strefie czarnobylskiej. Nikt z obsługi nie pilnuje bramek i nie zajmuje się każdorazowo ich odkażaniem po czynności przechodzenia przez nią turystów. 

 

 

      Dzień 11 listopada br. w obwodzie kijowskim było pochmurno i szaro. Bardziej szaro jak w Prypeci i Czarnobylu być nie mogło, co możecie zobaczyć na załączonych fotografiach. Po takiej wycieczce, jaką z grubsza Wam opisałem, mam prawo wszystkich pozdrowić promieniście. I to na koniec czynię, zachęcając do zajrzenia na wyżej umieszczone linki.

     
       


Umarłe miasto Prypeć czyli droga donikąd

              a przy niej tylko  Bóg na krzyżu 

              miasto skrzeczących domów  

              schowane w powikłanym gąszczu 

              owocujących rozdartych   jabłoni 

              Krzak róży, jakże dorodny  

              chce użyć życia na karuzeli 

              za chwilę odpocząć w hotelu 

              Księgowa zapomniała liczydła  

              a stolarz nie zmontował mebli  

              słup dźwiga sierp i młot  

              magazyn portrety nieomylnych 

            jak brzemię liście  krwawią rdzą Czarnobyla

  

md          

  


 Spotkanie "Mimo Wszystko" pani Anny Dymnej we Lwowie. Styczeń 2012 r.

Fot. Witek Wilk zobacz>>>



 

Zobacz również zobacz>>>








 LWÓW, styczeń 2012 r. wg Witka Wila

 
 
  Stronę obejrzał 47386 odwiedzający Dziękujemy za odwiedziny  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja